“Każdy inteligentny głupiec może czynić rzeczy większymi, bardziej złożonymi i brutalnymi. Potrzeba odrobiny geniuszu i wiele odwagi, by zmierzać w przeciwną stronę.”
– Albert Einstein (1879-1955)
Medyczny establishment, zagubiony w przeświadczeniu o własnej nieomylności, pozostaje ślepy na oczywiste statystyki dotyczące szkód, które są powodowane przez lekarstwa wielkich koncernów farmaceutycznych i niepotrzebne operacje. Paradoksalnie, ten sam establishment jest zawsze gotowy, by wszystko, co stoi w sprzeczności z jego dogmatami, etykietować jako oszustwo i pseudonaukę; tak jak ma to miejsce w przypadku alkalicznego stylu życia i diety. To smutne, że gdy przedstawiciele medycyny holistycznej rzucają rękawicę orędownikom ignorancji, są często odrzucani jako „poddani praniu mózgu oszuści” lub „niewykształceni idioci”, zanim ich argumenty zostaną wysłuchane.
W którym momencie taka arogancja zakorzeniła się w naszym – podobno – wspaniałym, współczesnym społeczeństwie? Zagłębiając się w historię medycyny, niektórzy z was zapewne śmialiby się z tego, co niegdyś było uważane za skuteczne lekarstwa. Z pewnością nie cofnęliśmy się do czasów wąskich horyzontów umysłowych Średniowiecznej Inkwizycji, odrzucającej każdą przeciwną opinię jako herezję. A może jednak?
Wołanie o zmianę
Współczesny świat zdaje się wołać o zmiany w opiece zdrowotnej – i nie mam tu na myśli służby zdrowia, o którą spierają się politycy. Nie, mówię o „opiece zdrowotnej” jako przeciwieństwie „opieki nad chorobą”.
Jeśli współczesna medycyna, oparta na empirycznych dowodach, na testowaniu i obserwacji, a zatem – “udowadnianiu” skuteczności terapii, odnosi tyle sukcesów w tej fundamentalnej dziedzinie, to dlaczego ludzie chorują częściej niż kiedykolwiek? Czy nie powinno być odwrotnie? Zwłaszcza tutaj, w Stanach Zjednoczonych, samozwańczym, najbardziej zaawansowanym państwie w świecie medycznym! (Obecnie sklasyfikowanym na 39. miejscu w międzynarodowym rankingu opieki zdrowotnej.)
Tysiące ludzi dziennie umiera z powodu konwencjonalnej opieki medycznej (konwencjonalne leczenie jest trzecią główną przyczyną zgonów na świecie, zaraz po chorobach serca i nowotworach), ale – o dziwo – „sceptycy”, negujący alkalizującą opiekę zdrowotną – pomijają ten fakt milczeniem. Niczym w jakimś dziwnym transie, po prostu powtarzają te same mantry przeciwko medycynie alternatywnej: „to oszustwo”!
Wybaczcie, ale to samo przecież zarzucacie rzecznikom medycyny holistycznej – chóralne protesty przeciw medycynie opartej na dowodach. Co gorsza, pomimo ciągle wzrastającej liczby dowodów, przemawiających za Cudem pH i naturalnym podejściem do opieki zdrowotnej, ci ludzie i tak chowają głowy w piasek, najpierw wykrzykując: „ale to i tak oszustwo!”.
Sąd nad współczesną medycyną
Inteligentna osoba powinna zapytać, dlaczego współczesna medycyna nie jest poddawana takiemu samemu osądowi, jakiego przedmiotem nieustannie są “alternatywne”, “tradycyjne”, “holistyczne” czy “alkalizujące” sposoby leczenia. Zwłaszcza, że porażki tak zwanej „nowoczesnej medycyny” przynoszą kolejne, niepotrzebne urazy i zgony, nie wspominając o tym, że choroby, z którymi (podobno) walczy, statystycznie – przybierają na sile. A zatem, jeżeli zdrowie i dobre samopoczucie społeczności nie jest celem samym w sobie, co nim może być?
PIENIĄDZE? A ileż warte może być ludzkie życie?!
Wszyscy słyszeliśmy mrożące krew w żyłach opowieści o uszkodzeniach ciała przez niekompetentnego pana doktora (lekarze to trzecia z kolei przyczyna zgonów w Stanach Zjednoczonych), ale z jakiegoś powodu, każdy to ignoruje. Głównym powodem, dla którego reagujemy w ten sposób, jest to, że nie możemy pozwać lekarza za błąd w sztuce, ponieważ tego rodzaju pozwy zostały obarczone winą za wzrost cen ubezpieczeń. Oczywiście, w stosunkowo rzadkich przypadkach, gdy błąd popełni przedstawiciel medycyny holistycznej, historia trafia na pierwsze strony gazet. „Sceptycy” rwą się do tego, by zmieszać go z błotem, oczywiście wywrzaskując przy tym: „Oszust; tak kończy się brak konwencjonalnej opieki!”.
Hipokryzja środowiska medycznego jest porażająca!
Dobrym przykładem będzie porównanie „nastawiania” przez chiropraktyka i „nastawiania” przez ortopedę. O dziwo, pomimo długich lat treningu i doświadczenia chiropraktyka, z jakiegoś powodu (stojącego w sprzeczności z logiką) sceptycy twierdzą, że „nastawianie” kręgów jest bezpieczniejsze, gdy tę samą procedurę wykonuje ortopeda, a nie kręgarz – w szczególności, gdy w grę wchodzą kręgi szyjne. Innymi słowy: kręgarz = oszustwo, a ortopeda = bezpieczeństwo.
Pozwólcie, że zadam oczywiste pytanie: Jeżeli to rzeczywiście niebezpieczne oszustwo, to czy sama procedura i tak nie będzie pozostawać oszustwem, bez różnicy kto będzie nastawiał kręgi? Co więcej: czy ortopedzi nie otrzymują znacznie mniej treningu w dziedzinie nastawiania i manipulowania kręgami niż ma to miejsce w chiropraktyce? Komu byś zaufał?
Czy nie jesteś zadowolony, że ludzie wreszcie się przebudzili i zaczęli sobie zdawać sprawę z prawdy? Ja jestem!
Edukacja – NIE kuracja
Wykształcenie – NIE szczepienie
Opieka nad sobą – NIE opieka nad chorobą!
Prewencja – NIE interwencja