Ekologiczne działania, które codziennie może podjąć każdy z nas, kojarzą się zwykle z ograniczeniem plastików (głównie torebek foliowych), oszczędzaniem wody lub zamianą samochodu na rower. Zanieczyszczenia środowiska kojarzą się z autami lub fabrykami. Tymczasem jest wokół nas jeszcze większy „truciciel”, o którym tak często się nie mówi. Jest nim przemysł odzieżowy.
Więcej, taniej i krócej, czyli kilka słów o konsumpcji
Specjaliści szacują, że od 50 lat, czyli od momentu, gdy ruszyła masowa produkcja tworzyw sztucznych, świat wyprodukował ich łącznie 9,1 mld ton. Pokaźną część tej liczby stanowią ubrania z tworzyw sztucznych, które zaczęliśmy kupować na potęgę od zaledwie 20-30 lat. Jak to się stało? Odpowiedzialny jest za to konsumpcjonizm.
Nowoczesne sposoby produkcji i dostęp do coraz tańszych materiałów odzieżowych (np. poliester, akryl), sprawiają, że na sklepowe półki trafia mnóstwo ubrań w przystępnych, albo nawet bardzo niskich cenach. Duże, międzynarodowe marki są specjalistami w zachęcaniu do częstych zakupów. Hiszpańska Zara stawia na ciągłe wprowadzanie nowych kolekcji. Ma to miejsce co 2-3 tygodnie, co daje niemal 24 kolekcje w ciągu roku. Z kolei szwedzki H&M ma ich niemal o połowę mniej, ale wypromował ideę mody jednorazowej (disposable fashion). Ubranie dosłownie zakłada się raz lub dwa razy, a następnie wyrzuca do kosza. Według wyliczeń Zary, jej statystyczny klient zakłada jedno ubranie zaledwie siedem razy.
Niestety, takie działania skutkują produkcją ogromu odzieży niskiej jakości.
Jak moda niszczy ziemię?
Przemysł modowy wyrządza ogromne szkody środowisku naturalnemu. Problemów jest całe mnóstwo – od hodowli bawełny pochłaniającej ogromne ilości pestycydów, przez produkcję generującą tony farb uwalnianych do środowiska naturalnego, czy też niewystarczający recykling. Poniżej przedstawiamy kilka głównych „grzechów”:
- Przemysł modowy odpowiada za 30 mln ton odpadów rocznie. Na chwilę obecną zaledwie 10-15% ubrań jest poddawana recyklingowi. Ogromna część z nich ląduje na wysypiskach krajów trzeciego świata, lecz nawet i one już sobie nie radzą z ich przerobem.
- Kolejnym problemem jest mikroplastik, czyli mikroskopijne plastikowe włókna, które powstają podczas prania syntetycznych ubrań. Mikroplastik przenika do środowiska, zanieczyszczając je, a w konsekwencji najprawdopodobniej również człowieka.
- Produkcja ubrań nierozerwalnie wiąże się również z emisją gazów cieplarnianych. Szacuje się, że w 2015 roku przemysł odzieżowy wyemitował 1,715 mld ton CO2. Jest to większa wartość, od tego, co emituje lotnictwo cywilne (859 mln ton CO2).
Co można zrobić?
Niektóre szacunki mówią o tym, że do produkcji jednego t-shirtu, potrzeba aż 2700 litrów wody. To mniej więcej tyle, ile człowiek wypija w ciągu czterech lat. Ta liczba robi wrażenie i aż zachęca odpowiedzialnych konsumentów do zmiany spojrzenia na swoje nawyki zakupowe. Co można zrobić?
- Rób przemyślane zakupy.
- Wymieniaj się ubraniami.
- Zaprzyjaźnij się z second-handami.
- Jeśli ubranie wymaga drobnej naprawy, nie wyrzucaj go – oddaj do poprawki krawcowej.