Dieta zasadowa zasadniczo wyklucza jedzenie słodkich owoców ze względu na dużą ilość szkodliwej fruktozy. Nowe trendy z zachodu wskazują jednak na to, że jest pewien sposób jedzenia owoców, który daje mnóstwo korzyści dla organizmu. Chodzi o jedzenie owoców, które nie zdążyły jeszcze dokładnie dojrzeć, w szczególności banany, papaje i mango.
Co zyskujemy jedząc niedojrzałe owoce?
Podczas dojrzewania owoców maleje w nich ilość kwasów i skrobi, natomiast rośnie ilość cukrów. Za ten proces odpowiedzialny jest eten, gaz stosowany bardzo często w dojrzewalniach. Jedząc nie w pełni dojrzałe owoce, uzupełniasz niedobór dwóch ważnych składników – błonnika pokarmowego oraz skrobi opornej, które dają silne uczucie sytości.
Skrobia oporna zapobiega wchłanianiu cukrów i tłuszczów z pożywienia, a także wspiera pracę bakterii jelitowych. Dzięki temu wspieramy odporność i poprawiamy trawienie. Dodatkowo, podczas procesu rozkładu skrobi opornej w jelitach, powstają krótko łańcuchowe kwasy tłuszczowe. Są one niezbędne do prawidłowego funkcjonowania jelit. To jeszcze nie koniec właściwości skrobi opornej – ma ona także działanie zbliżone do błonnika. Zwiększając ilość treści jelitowej, ułatwia ona wypróżnienia i zapobiega zaparciom.
Owoce, które jeszcze nie dojrzały, zawierają więcej potasu, witaminy C oraz witaminy B6. Jedzą takie owoce wspieramy stan układu pokarmowego, dzięki czemu zmniejszamy ryzyko wystąpienia takich dolegliwości, jak niestrawność czy nadkwasota.
Wprowadzając takie owoce do swojej diety, pamiętaj o umiarze. Zacznij od niewielkiej ilości i obserwuj swój organizm przez 1 – 2 dni. Jeśli nie zauważysz żadnych dolegliwości, zwiększ ich ilość w diecie.