Masz już dość niewysypiania się? Nie chcesz wciąż snuć się mgliście i niemrawo o poranku? Nie dajesz rady w środku dnia? Musisz zmagać z problemami skórnymi? Bóle mięśniowe? Bóle pleców? Przytłacza Cię stres? Stresujesz się tym, że jesteś zestresowany?
Nie, to nie jest późnowieczorny blok reklamowy – tak dokładnie czułem się przez całe lata. Nareszcie poznałem prawdziwą przyczyną wszystkich tych pospolitych zdrowotnych dolegliwości, a teraz chciałbym podzielić się tą wiedzą z Wami. Przygotujcie się! Co powoduje wszystkie choroby? (poproszę o werble) … Przyczyną jest cukier i kwasowe jedzenie! Co prawda może sie to wydawać banalne, co z tego skoro tak jest? Nauczyłem się tego podczas 12-dniowego pobytu regenerującego moje zdrowie w ustronnym zaciszu Rancho De Sol doktora Roberta Younga w Valley Centere, niedaleko San Diego. Poznajcie moją historię:
Podstawową naukowej filozofii doktora Younga jest zaadoptowanie alkalicznej diety oraz stylu życia, czyli zmiany swoich nawyków żywieniowych jak również zmiana sposobu myślenia. Przestawiasz się na dietę, w której twój jadłospis złożony jest w 80% z zasadowej żywności i w 20% z tej kwasowej. Wybierając w głównej mierze konsumpcję zasadowych pokarmów oraz ograniczenie spożycia mięsa, nabiału, wysokocukrowych owoców oraz pewnych węglowodanów, jesteśmy w staniu utrzymać wewnętrzne pH naszego organizmu na poziomie 7,2 (dążące do 8), co wzmacnia nasz układ odpornościowy. Kto by przypuszczał?
Wytłumaczył mi, że moje wyniki są rezultatem wieloletniego zażywania cukru oraz innych kwasowych pokarmów – dekadenckich, wegańskich, surowych deserów spożywanych w obfitości oraz mnóstwa pochłanianego makaronu, nabiału, ryżu, kofeiny oraz słodkich owoców. Wieść o tym wszystkim była dla mnie całkowitym zaskoczeniem, w przeciwieństwie do doktora Younga, który nie dziwił się, że czuję się ospale, dokuczają mi bóle mięśniowe oraz od wielu lat mam trudności z zachowaniem czystej skóry, ale też czystego stanu umysłu. Moje ciało wołało o pomoc, potrzebowało jej natychmiast!
Plan zdrowotny jaki przygotował dla mnie dr Young zakładał pełne zanurzenie mojego organizmu w alkalicznych pokarmach i aktywnościach, dzięki czemu moje ciało mogłoby pozbyć się drożdży, odzyskując równowagę kwasowo-zasadową oraz wymazując wszystkie dolegliwości z jakimi się zmagałem.
Będę tutaj całkowicie szczery – diagnoza podszyła mnie wielkim tchórzem oraz wzbudziła we mnie mnóstwo wątpliwości. Wiedziałem jakie są podstawy naukowych poglądów doktora Younga, uważałem je za sensowne, ale przytłaczał mnie pomysł całkowitej rezygnacji z kwasowego jedzenia, do którego byłem przyzwyczajony i które wręcz kochałem… Wszystko to brzmiało zbyt ekstremalnie dla gościa, który ubóstwiał desery i żywieniowe drożdże takie jak 6-warstwowa makaronowa wyżerka. Jednakże pochylony nad tym, co wykazały badania krwi, zważyłem wszystkie „za” i „przeciw”, postanowiłem porzucić cukier oraz kwasowe jedzenie (przynajmniej na te 12 dni, które miałem spędzić na ranczu doktora Younga). Odważyłem się dać należną szansę „zasadowości”. Pomyślałem, że po tych dwunastu dniach będę miał chociaż to doświadczenie z pierwszej ręki, będę wiedział czy „Cud pH” nie bez kozery nazywa się tak, jak się nazywa.
Pierwszego dnia na ranczo, pogrążyłem się w żałobie po całym jedzeniu, którego nie będę mógł jeść. Wkrótce jednak, po tym jak zjadłem pierwsze dwa przygotowane dla mnie posiłki (przepyszne smoothie z awokado, szpinaku, pomidorów, ogórków z dodatkiem oleju z konopii, a później okazałą zupę z pora, cebuli, czosnku, imbiru, migdałów i mleka), znalazłem siłę, żeby oddalić ochotę na zjedzenie wielkiej michy fettuccini czy czekoladowych ciasteczek. To był początek przerywania tego błędnego koła mojego uzależnienia od cukru, a nowe alkaliczne jedzenie było nie tylko przepyszne, ale co najważniejsze sprawiało, że czułem się wspaniale. Uczucie ciągłego zmęczenia oraz ciężka sytość po jedzeniu znikły. Czułem się za to lekko i byłem pełen energii.
Kolejne 11 dni na ranczo doktora Younga dopełniły moją przemianę. Zacząłem przestrzegać zaskakująco smacznej, ekskluzywnej diety alkalicznej złożonej przede wszystkim z warzyw takich jak: jarmuż, szpinak, kapusta pastewna, brokuły, cukinia, pomidory, kalafior, papryka, pory, cebula, mnóstwo zdrowych olejów z konopii, sezamu, domowego mleka migdałowego, a poza tym moje ulubione awokado i guacamole. Oprócz nowej jakości jedzenia, które spożywałem, zaadoptowałem codzienną dyscyplinę ćwiczeń takich jak yoga, rozciąganie oraz wspinaczka. Przyłożenie większej uwagi do aktywności fizycznej oraz głębokie oddychanie stało się dla mnie równie ważne jak moja dieta. Ćwiczenia fizyczne i pocenie się mogą zdziałać cuda przy detoksykacji organizmu, a poprzez yogę, czyli stan uspokojenia ciało pozbywa się stresujących myśli, którą wytwarzają kwasy (co jest udowodnione naukowo).
Z całą pewnością mogę powiedzieć, że przeszedłem poważny cukrowy odwyk, a już w okolicach szóstego dnia zacząłem podnosić się czując się bardziej zdrowo. Alkaliczna dieta i towarzyszące jej ćwiczenia dały mi dużo nieoczekiwanej radości oraz przejrzystość umysłu. Po dwunastu dniach całkowicie zmieniłem moje oblicze. Podczas ostatnich badań mikroskopowych z doktorem Youngiem wyniki mojej krwi cudownie się polepszyły. Większość kwasowych punktów zniknęło, tak samo jak markery nowotworowe w wewnętrznych organach – drożdże zostały usunięte, a moja krew była zdrowa, silna i żywa.
Pomyślałem sobie – to niesamowite – moje zdrowie wykonało obrót o 180 stopni w dobrym kierunku. Tak samo nadzwyczajne było to, że nie pragnąłem już kwasowego jedzenia charakterystycznego dla moich starych przyzwyczajeń. Ta wielka lekcja nauczyła mnie, że nasze kubki smakowe mogą przyswoić wszelkie zmiany, jeżeli tylko pozwolimy sobie na odkrywanie tak bogatych opcji żywieniowych. Po dosłownie dwunastu dniach, rozwinąłem swój smak gustując bardziej świadomie w palecie zdrowej żywności, teraz po prostu mam ochotę na alkaliczne jedzenie!
Po powrocie do Los Angeles, będąc cały czas zmobilizowany nie zaprzestałem „zasadowej” podróży. Ścisłe trzymanie się zasad (także dosłownie zasadowej żywności) stanowiło mój cel na resztę 2009 roku. Zacząłem eksperymentować z smakowitymi wariacjami w obrębie odkwaszającego menu, ponadto zapisałem się na zajęcia yogi w moim mieście. Poza tym, zawsze wolę upewnić się czy piję zasadową wodę, zielone drinki Cudu pH. Tak samo pochłaniam w dużych ilościach jarmuż oraz awokado, a do moich kieliszków nalewam chlorofil oraz olej z konopii. Jeżdzę na rolkach, podnoszę ciężary oraz biegam z moimi psami. Wszystkie moje wysiłki fizyczne, duchowe oraz żywieniowe będą tematami moich przyszłych wpisów na blogu. Na mojej stronie poznacie więcej przepisów na zasadową żywność oraz pomysłów na aktywność, a poza tym mnóstwo zdjęć.
Jeszcze jedno, oczywiście nie każdemu potrzebne jest ścisłe przestrzeganie mojej specyficznej dyscypliny, ponieważ każdy z nas jest inny – wszyscy reagują w inny sposób oraz inaczej radzimy sobie z kwasami… ale jeżeli moja historia rezonuje z waszymi, doświadczaliście podobnych dolegliwości, dajcie szanse zasadowej diecie – bo warto! Kiedy jutro obudzicie się rano, zamiast sięgać po kwasowę miskę z płatkami kukurydzianym i słodkim mlekiem, spróbujcie przygotować fantastyczny koktajl z awokado i szpinaku, albo wrapa z kruchą kapustą, ogórkiem i guacamole.
Przepisy (ze zdjęciami) na szybkie przyrządzanie tych pyszności znajdziecie na mojej stronie. Nie dajcie się zahipnotyzować późnowieczornym reklamom, gwarantuję Wam, że jeżeli zdecydujecie się na zmianę i dacie trochę czasu swoim kubkom smakowym bez wątpliwości poczujecie się lepiej!
Autorem tekstu jest Joshua Katcher. Tekst oryginalny na stronie: http://www.thediscerningbrute.com/2009/11/02/veganik-the-ph-miracle-retreat/. Tłumaczenie: Cud pH. www.cudph.pl.